Popularne posty

piątek, 22 lipca 2011

Znak błękitnej tarczy



Nobilitująca błękitna tarcza

Pośród licznych znaków, które widnieją na frontonach zabudowań w miastach i miejscowościach, znak błękitnej tarczy budzi szczególne zainteresowanie.  Początkowo sądziłem, że to przejaw zwykłej ludzkiej ciekawości lub nieznajomości przeznaczenia tego znaku, który pojawił się zaledwie kilka lat temu na murach zabytkowych gmachów i innych szacownych obiektów miasta stołecznego Warszawy. Myliłem się jednak i mogłem się o tym przekonać wkrótce.
Któregoś dnia znalazłem w służbowej skrzynce poczty elektronicznej korespondencję podpisaną przez właścicielkę, jak się okazało, zabytkowego domu w Krakowie, która zwracała się o poradę w sprawie umieszczenia znaku informacyjnego błękitnej tarczy na swojej rodowej własności. Przy okazji wyraziła również zainteresowanie uczestnictwem w programie „Błękitnej Tarczy” i kierowała do mnie pytanie także w tej sprawie. Zostawiając  swój adres mailowy w zakończeniu korespondencji wyraziła nadzieję na kompetentną i w miarę szybką odpowiedź.

Dwa konteksty znaku

Była to jedna z wielu spraw dotyczących prośby o udzielenie pomocy w interpretacji przepisów, jakie  wpływały do naszej komórki organizacyjnej od organów administracji publicznej różnych stopni oraz osób prywatnych. Jednak, po uważnym przeczytaniu korespondencji utwierdziłem się w przekonaniu, że nie jest to rutynowe wystąpienie. Nadawca, a była nim kobieta, jak dotąd jako jedyna podejmowała kwestię znaku błękitnej tarczy w dwóch różnych kontekstach. I to czyniło sprawę wyjątkową.
Mogłem zrozumieć zaniepokojenie i zaskoczenie właścicielki zabytkowego obiektu w grodzie Kraka, kiedy odwiedzając w interesach niezbyt kochaną pod Wawelem stolicę zauważyła na fasadach zabytkowych zabudowań w śródmieściu niewielkie tabliczki ze znakiem błękitno-białej tarczy z napisem Zabytek chroniony prawem. Z pewnością trudno jej było pojąć, że warszawskie zabytki, choć w większości tylko odrestaurowane, są oznaczone tą wdzięcznie prezentującą się tabliczką i jakby nobilitowane. A w Krakowie, dawnej, dumnej stolicy Rzeczypospolitej zabytki w zdecydowanej większości prawdziwe a znaku nobilitacji na nich brak.
Już w pociągu powrotnym do swego rodzinnego miasta postanowiła, że sprawę rozwiąże i zapewni sobie możliwość oznaczenia rodowej posesji nobilitującym znakiem informacyjnym błękitnej tarczy. Stąd też owa korespondencja, pisana jakby pośpiesznie, w mojej skrzynce mailowej.
O tych szczegółach dowiedziałem się z rozmowy telefonicznej z moją interesantką, która w letni poniedziałkowy poranek, a więc najwcześniej jak to było możliwe po powrocie z Warszawy, dzwoniła do mnie. Chciała się upewnić czy otrzymałem wysłanego przez nią wcześniej maila i czy może zdążyłem zapoznać się już  z przedłożoną do urzędu sprawą. Kiedy twierdząco odpowiedziałem na jej pytania indagowała mnie nadal wyrzucając z siebie kilka kolejnych pytań. Ostatnie z nich odnosiły się do decydenta oraz terminu, w jakim ów decydent może sprawić, że na jej zabytkowej własności zostanie umocowany nobilitujący znak błękitnej tarczy.

…procedury obejść się nie da

Pragnąłem uspokoić moją rozmówczynię, informując że trafiła pod właściwy adres. Wspomniałem też o obowiązujących procedurach w załatwieniu tej sprawy i wskazałem osobę, a właściwie organ odpowiedzialny oraz najbardziej prawdopodobny termin: dwóch do trzech miesięcy od wszczęcia postępowania do prawomocnego zawieszenia znaku na zabytkowej budowli… Usłyszałem   w słuchawce jęknięcie i po pewnym czasie pytanie: czy nie da się całej procedury obejść lub przyspieszyć…
Kiedy próbowałem wyjaśnić, że jestem tylko urzędnikiem i do moich kompetencji należy interpretowanie przepisów, wyjaśnianie wątpliwości oraz informowanie interesantów o procedurach obowiązujących przy rozwiązywaniu spraw ochrony zabytków w sytuacjach zagrożeń kryzysowych, szanowna interesantka przyjęła wreszcie do wiadomości, że niczego obejść się nie da a procedury przyspieszyć nie sposób. Po czym pani jakby nieco spuściła z tonu,  podziękowała za wyczerpujące wyjaśnienia i wskazanie dalszej drogi postępowania, prosząc także na zakończenie o pisemną odpowiedź mailem na jej korespondencję.
Zanim ponownie siadłem do komputera, żeby spełnić swój obowiązek i zadośćuczynić  właścicielce zabytku, jeszcze raz przeczytałem jej wystąpienie oraz prześledziłem w myślach niedawno odbytą rozmowę. Oświeciła mnie myśl, że są w Polsce ludzie, którym należy się szacunek tylko za to, że potrafią zadbać o swoje. Tym większy szacunek i wdzięczność należą się rodakom przywiązującym - jak moja  interesantka - szczególną wagę do troski o swoje dziedzictwo, o jego nobilitację, zwłaszcza gdy idzie o zabytki stanowiące świadectwo rodowodu, a szerzej korzenie kultury, z której się wywodzimy.
Te wzniosłe myśli towarzyszyły mi podczas redagowania pisma, które wyjaśniało nie tylko prawne aspekty sprawy, o której rozwiązanie słusznie zabiegała ambitna i wielce zapobiegliwa właścicielka zabytku.
Poniżej przytaczam większy fragment odpowiedzi ujmujący istotę rzeczy:
„Pierwsza kwestia podniesiona przez Panią w korespondencji dotyczy umieszczania znaku informacyjnego Zabytek chroniony prawem na obiekcie (obiektach) zabytkowych wpisanych do rejestru zabytków nieruchomych. Ogólne zasady umieszczania tego znaku określa art. 12 ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Zwięźle ujmując - przywołany   przepis stanowi, że osobą właściwą w zakresie umieszczania znaku jest starosta, który - działając  w uzgodnieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków - może zdecydować o umieszczeniu znaku na zabytkach nieruchomych wpisanych do rejestru zabytków, usytuowanych na terenie podlegającym jego właściwościom, a więc na obszarze powiatu lub miasta na prawach powiatu.
Szczegółowy opis znaku graficznego („Błękitna Tarcza") oraz sposób oznakowania obiektu zabytkowego określa rozporządzenie Ministra Kultury z dnia 9 lutego 2004 r. w sprawie wzoru znaku informacyjnego umieszczanego na zabytkach nieruchomych wpisanych do rejestru zabytków (Dz. U. Nr 30, poz. 259).
Pozwalam sobie wyrazić przeświadczenie, że jeśli Pani zainspiruje Prezydenta Krakowa i zarazi go swoją pasją do ochrony zabytków zgodnie  z obowiązującym prawem, z pewnością będzie zainteresowany rozwiązaniem tego problemu w podwawelskim grodzie. Tym  bardziej, że Kraków był jednym z pierwszych miast polskich (jeszcze w okresie zaborów), w którym tworzono od podstaw  służbę konserwatorską. A ponadto, skoro obecna stolica podjęła tę inicjatywę, to uwzględniając bogactwo i znaczenie zabytkowych obiektów dawnej stolicy Polski, zadbanie o ten wyróżniający krakowskie zabytki szczegół wydaje się być naturalną konsekwencją skorzystania z istniejących przepisów.
Życzę powodzenia w przecieraniu nowych szlaków.”
Tak brzmiał kluczowy fragment odpowiedzi odnoszący się do pierwszej kwestii i w tym miejscu warto dodać rzecz znamienną, o której napomknąłem w rozmowie.

Znany  konserwator zabytków…

Otóż pomysłodawcą formy graficznej znaku „Błękitna Tarcza” i zarazem jej autorem był krakowianin, polski konserwator zabytków prof. Jan Zachwatowicz. Znany z odbudowy warszawskiego Starego Miasta i staromiejskich zabytków Gdańska, zniszczonych podczas ostatniej wojny. Moja rozmówczyni zrozumiała wtedy, że zabiega nie tylko w swojej sprawie, ale czyni coś więcej – występuje o urzeczywistnienie idei, którą wcielał w życie jej słynny rodak.
Warto dodać, że opis znaku został zamieszczony w Konwencji haskiej z 1954 r. o ochronie dóbr kulturalnych w razie konfliktu zbrojnego i stanowi art. 16 tego międzynarodowego aktu, któremu nadano następujące  brzmienie:
„1. Znakiem rozpoznawczym Konwencji jest tarcza skierowana ostrzem w dół, podzielona wzdłuż przekątnych na cztery pola, dwa błękitne i dwa białe (tarcza herbowa złożona z błękitnego kwadratu, którego jeden z kątów tworzy ostrze tarczy, oraz umieszczonego nad nim błękitnego trójkąta, rozgraniczonych po każdej stronie białym trójkątem).
2. Znaku używa się bądź pojedynczo, bądź potrójnie w układzie trójkątnym (z jedną tarczą u dołu), w warunkach określonych w art. 17.”
W przepisie art. 17 konwencji przyjęto m.in., że „Pojedynczy znak rozpoznawczy może być używany (w razie konfliktu zbrojnego) do identyfikacji dóbr kulturalnych nie korzystających z ochrony specjalnej”.  Oznacza to, że na wypadek działań wojennych zabytki oznaczone takim znakiem podlegają ochronie w świetle prawa międzynarodowego.
Natomiast, zgodnie z cytowaną ustawą z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, znak informacyjny Błękitnej Tarczy z napisem „Zabytek chroniony prawem” może być umieszczany na wszystkich nieruchomych obiektach zabytkowych wpisanych do rejestru zabytków na podstawie decyzji starosty podjętej w uzgodnieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków. W ten sposób znak  symbolizuje w okresie pokoju wyjątkowy, zabytkowy charakter obiektu czy zespołu obiektów, które są chronione z mocy prawa.
Tyle pokrótce o znaku, który nobilituje zabytki, choć sprawa ma jeszcze drugi interesujący aspekt tyczący także „Błękitnej Tarczy”, jakkolwiek w zupełnie odmiennym kontekście. Tym razem nie chodzi o sam znak i jego znaczenie dla zabytków zarówno w czasie pokoju jak i w razie konfliktu zbrojnego. Idzie w rzeczy samej o nazwę „Błękitna Tarcza” oraz treść i zakres działania organizacji, jaką ta nazwa określa.

Znamiona konfliktu bałkańskiego…

W odpowiedzi, jaką skierowałem do mojej interesantki na jej zapytanie o możliwość przystąpienia do programu „Błękitnej Tarczy”, nie rozwijam wielu kwestii organizacyjnych i programowych tej międzynarodowej organizacji. Jakkolwiek była lakoniczna, dawała, jak sądzę, ogólne pojęcie o genezie jej powstania, istocie programu i zasadach działania „Błękitnej Tarczy”. A oto fragment tej odpowiedzi:
„Organizacja narodziła się po konflikcie bałkańskim, który unaocznił, że dotychczasowy międzynarodowy system ochrony zabytków i prawodawstwo są niewystarczające. Szczególnie fakt zbombardowania średniowiecznego Dubrownika w Chorwacji nad Adriatykiem wstrząsnął światową opinią publiczną. Dostrzeżono potrzebę dokonania zmian w międzynarodowym prawie oraz stworzenia ogólnoświatowego ruchu na rzecz ochrony zabytków, niezbędnego w trakcie nagłych, nieprzewidzianych zagrożeń.
W 1996 r. idea ta zaowocowała powołaniem Międzynarodowego Komitetu Błękitnej Tarczy.
Przyjęto, że  głównym jego celem  będzie koordynacja działań ochronnych i zapobiegawczych na forum międzynarodowym i na poziomie krajowym.
Uczestnictwo w programie "Błękitnej Tarczy" ma zatem charakter zgoła instytucjonalny. W praktyce znaczy to, że w realizacji programu tej organizacji w kraju biorą udział  wyspecjalizowane w doradztwie i ratowaniu zabytków instytucje kultury bądź też podmioty działające na rzecz ochrony lub opieki nad zabytkami (m.in. Biblioteka Narodowa, uczelnie i instytuty, czy krajowe przedstawicielstwa międzynarodowych organizacji ochrony zabytków, jak choćby Rada Archiwów, Rada Muzeów czy Rada Ochrony Zabytków). Chodzi zwłaszcza o podmioty działające w sferze kultury, które wspierają program ochrony zabytków realizowany przez państwowe samorządowe struktury, np. wojewódzkich konserwatorów zabytków.
W strukturach krajowych Błękitnej Tarczy mogą brać również udział osoby fizyczne, które pragną pracować społecznie jako wolontariusze w obszarze opieki, doradztwa i ratowania zabytków oraz posiadają odpowiednie kwalifikacje zawodowe w tym zakresie. Szerszą informację na ten temat może Pani uzyskać na portalu "Błękitna Tarcza", wchodząc na stronę internetową Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.”
Udzielenie odpowiedzi wyczerpywało w zasadzie formalnie zakres moich  obowiązków służbowych wobec interesantki. Wszakże do dzisiaj fascynuje mnie, w jaki sposób to się stało, czy może raczej, jaki zbieg okoliczności sprawił, że właścicielka zabytkowego obiektu w Krakowie, zainteresowana przede wszystkim wyróżnieniem rodowej posesji znakiem informacyjnym błękitnej tarczy, wkłada do tego samego koszyka zaciekawienie zupełnie innym wątkiem problemowym. Wszelako  mającym z pierwszą kwestią  wspólność tego samego znaku błękitnej tarczy, ale wpisanego tym razem w całkiem odmienny kontekst. Trudno uznać to za przypadek zwykłej ciekawości.
Jeśli zaś chodzi o interwencję właścicielki zabytkowej posesji u Prezydenta Krakowa w kwestii umieszczenia znaku informacyjnego błękitnej tarczy na podwawelskich obiektach zabytkowych, przyznam iż nie znam dalszego biegu tej frapującej sprawy. Jestem jednak przekonany, że „moja interesantka” postępowała skutecznie w krakowskim Ratuszu. Moja pewność bierze się stąd, że po jakimś czasie odwiedzałem stary i piękny gród Kraka i podziwiając efekty prac konserwatorskich na Rynu Głównym zauważyłem na jednym z zabytków tablicę informacyjną z umieszczonym na niej znakiem informacyjnym błękitnej tarczy. Pomyślałem o sprawach, które przemierzają dość krętymi drogami i ścieżkami, aby zrządzeniem losu znaleźć swój szczęśliwy finał.

                                                                   KEN

2 komentarze:

  1. Ciężka praca daje efekty - świetny artykuł !

    OdpowiedzUsuń
  2. 38 yr old Dental Hygienist Inez Hanna, hailing from Langley enjoys watching movies like Destiny in Space and Nordic skating. Took a trip to Mausoleum of Khoja Ahmed Yasawi and drives a Ferrari 250 GT LWB California Competizione Spider. zobacz na stronie

    OdpowiedzUsuń